Bułeczki pieczone w Meksyku z okazji Święta Zmarłych. Są dosyć ciężkie za sprawą dużej ilości masła i jajek, ale jednocześnie puszyste, pachnące wodą z kwiatów pomarańczy i delikatnie słodkie.
Pan de Muerto
/na podst. "My sweet Mexico"/
ok. 8 sztuk
2 i 1/4 łyżeczki suchych drożdży instant (użyłam 15 g świeżych, L)
2 łyżki wody pomarańczowej (do kupienia w sklepach z żywnością azjatycką i arabską)
2/3 szklanki mleka (szklanka 250 ml)
4 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka skórki startej z pomarańczy
4 jajka, lekko ubite
1 szklanka masła w temp. pokojowej (użyłam ok. 120 g, L)
Do posypania i posmarowania bułeczek: 1/4 szklanki masła, 1/2 szklanki cukru lub sezamu
Drożdże rozpuścić w wodzie pomarańczowej. Dodać 1/3 szkl. mleka i 1/2 szkl mąki. Dobrze wymieszać trzepaczką i odstawić w ciepłe miejsce na 20-30 minut.
Pozostałą mąkę wsypać do miski, dodać cukier, sól, skórkę pomarańczową i miksować ok. 30 sekund (jeśli nie mamy miksera, można wszystko wymieszać łyżką, a później zagnieść ciasto ręcznie, jak drożdżowe). Dodać jajka, resztę mleka i zaczyn drożdżowy. Miksować na niskich obrotach (mikserem zaopatrzonym w hak lub "wiosło"). Powoli dodawać masło, zwiększając obroty miksera do średnich. Ciasto będzie się wydawało klejące, ale nie należy dodawać więcej mąki. Ubijać kolejne 10-15 minut, aż ciasto będzie miękkie i zacznie odstawać od ścianek miski. (Jeśli po 15 minutach okaże się, że jednak jest klejące, można dodać mąki, ale nie więcej niż 1/2 szklanki).
Dużą miskę wysmarować masłem lub olejem roślinnym. Przełożyć ciasto, przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na 1-1,5 h (ciasto musi podwoić objętość).
Po tym czasie, odgazować ciasto uderzając w nie pięścią (wystarczy raz ;-)
Ponownie przykryć, najlepiej folią spożywczą i wstawić do lodówki na minimum 4 h, a najlepiej na całą noc (ja tego nie robiłam, L). Schłodzenie ciasta powoduje, iż łatwiej je później formować.
Schłodzone ciasto wyjmujemy z lodówki i ogrzewamy do temperatury pokojowej przez godzinę.
Z ciasta oderwać kawałek wielkości limonki, z którego uformujemy "kości" do dekoracji bułek i mały, dodatkowy kawałek, z którego ulepimy kulki.
Z reszty formować płaskie bułeczki (ok. 8 sztuk)
Z odłożonego ciasta uformować cienki wałek, podzielić go tak, by wystarczyło po 2 paski na każdą bułkę. Paski ciasta układamy na krzyż.
Przykryć ściereczką i zostawić do wyrastania na 1-1,5 h. (moje wyrosły w 30 min, L)
Z ciasta, które nam zostało, formujemy małe kulki, które przyklejamy na środku każdej bułki.
Bułki posmarować masłem, posypać cukrem lub sezamem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st C. Piec 20-30 minut (jeśli się za szybko rumienią, przykryć folią aluminiową).
Po upieczeniu przełożyć na kuchenną kratkę, by ostygły.
Smacznego!
Jakie śliczne!:))
OdpowiedzUsuńChwytam jedną w locie ;))
Miłego dnia:)
notuję, obowiązkowo!
OdpowiedzUsuńobłędnie się zapowiadają te bułeczki.
i ta woda z kwiatów pomarańczy... muszę jej poszukać w internecie ;]
Bułki z pomarańczą, hm brzmią ciekawie, choć kształt, jakby to powiedzieć mogłyby mieć "żywszy" :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny kształt !:)
OdpowiedzUsuńaż się prosi, żeby je uformować w jakieś zgrabne czaszki ;-D ciekawe jak by to wyglądało...
OdpowiedzUsuńchociaż 1-2 listopada mamy już dawno za sobą to spróbuję je upiec ;-)
pozdrawiam
Muszą być prze pyszne :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co, nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że są zaplatane jako "wisdom knot". Kolejne Twoje bułeczki do wypróbowania śniadaniowego..
OdpowiedzUsuńA jestem z nimi na bieżąco:)
Pozdrawiam!
Wyglądają przepięknie, Lisko! No i będę miała w końcu gdzie upchnąć choć odrobinę mojej wody z kwiatów pomarańczy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cudne,
OdpowiedzUsuńlubię te Twoje pastelowe zdjęcia pieczywa. Piękne są!
Taki cieplutki chlebek i do tego masełko... Pychota! A próbowałaś może PIADĘ? Uważa się ją za pierwszy chleb, ma wylgad placuszka pszennego. Można ją zjadać z ulubionymi dodtakami: dzemem, nutellą czy serem, szynką itd. Można ją spróbować np. w restauracji Green Patio.
OdpowiedzUsuńWyjdź z mojej głowy Lisko :D
OdpowiedzUsuńChociaż pewnie tu chodzi o czas przetwarzania informacji (mój dłuższy) - już któryś raz pieczesz coś do czego ja się dopiero nastawiam bojowo :) Apetyczne mocno bułeczki!
Upiekłam je są pyszne!
OdpowiedzUsuńApetyczny przepis:)
OdpowiedzUsuń